Inaczej niż zawsze

Zawsze wielkim plusem wakacyjnym – poza tym największym, że to sezon urlopowy – było zmniejszenie się korków na mieście i w okolicy miasta. W tym roku jest inaczej niż zawsze. Miasto nadal jest zakorkowane, a właściwie jest zakorkowane bardziej niż zwykle. Zabrano się za remont wielu kluczowych dróg i autostrady, co powoduje że Wrocław w wielu miejscach zamienił się w gigantyczny parking. Jeśli tylko mogę, chodzę wszędzie na piechotę, albo jeżdżę na rowerze. Jest zdrowiej i dużo szybciej.

A z pogodą – jak zawsze: albo chłód dużo poniżej 20 stopni, albo upały: sporo powyżej 30 stopni. Tak to już u nas bywa i chyba inaczej nie będzie.

I jeszcze jedno – ludzie chyba w większym stopniu zaczęli jeździć pociągami. Dziś odwożąc część rodziny na dworzec stwierdziłam, że pociągi są konkretnie zapchane…

A tak poza tym to cieszmy się latem…

Upały

Dziś termometry wskazywały u nas 33,5C i ze zdziwieniem zauważyłam u siebie, że nie robi to już wrażenia. Kiedyś byłabym w ciężkim szoku, że może być tak gorąco, ale teraz… Teraz jestem przerażona zapowiedziami, że w piątek i sobotę temperatura może sięgnąć 38-40C. A to już dużo. Tym bardziej, że noce są ciepłe i w zasadzie nie ma kiedy schłodzić domu. Dziś obudziłam się ok. 5:00 i pootwierałam wszystkie okna, żeby przewietrzyć. W domu było prawie 23C, co dla mnie jest już zbyt wysoką temperaturą do spania, a na dworze 19C. Niestety niewiele się schłodziło.Firanka ani nie drgnęła. Kompletny bezruch. Nie dało się zrobić przeciągu. No i zapewne skoro z każdym dniem w dzień ma być cieplej, to i w nocy zapewne też tak będzie i o ochłodzeniu nie ma co marzyć aż do momentu kiedy przybędą burze z piorunami i temperatura poleci „na łeb na szyję” o 20C w dół. Tak to już niestety ostatnio bywa, że temperatura nabiera polskich nawyków – u nas wszystko musi być skrajnością, czarne lub białe, w przyrodzie też – zimne lub gorące, a pośrodku zawierucha…