Jakiś czas temu kupiłam sobie fajną, dużą skórzaną torebkę, która jednocześnie spełnia funkcję plecaka. Po kilku tygodniach użytkowania okazało się, że torebka ma dwie wady: jest ciężka – tak sama w sobie i ma źle zaprojektowaną podszewkę. Niestety na żadną z tych rzeczy nie zwróciłam dostatecznie uwagi w sklepie.
Jej ciężar to skutek nie tyle skóry, chociaż zapewne i to się przyczynia, ale dużej ilości elementów metalowych. Częściowo są one ozdobą, a częściowo pełnią funkcje konieczne. Ich ilość wynika m.in. z tej podwójnej funkcji torebko – plecaka, ale także z projektu z wieloma kieszonkami i ozdobnikami. Teraz kombinuję, żeby się części pozbyć, albo wymienić na lżejsze zamienniki.
Co do podszewki to problem tkwi w wielu kieszonkach i przegródkach w środku. To ogranicza mi bardzo „przestrzeń ładunkową”. Poza tym mam wrażenie, że podszewka nie przylega idealnie do ścianek torebki, co dodatkowo pomniejsza jej pojemność. Planuję więc ją wymienić.
Wymyśliłam sobie, że wytnę dotychczasową podszewkę, zostawiając jej tak z 10 centymetrów, żebym nie musiała nowej przyszywać do skóry, bo nie mam odpowiedniej maszyny. Do tej poszewki, która zostanie doszyję nową, taką która wypełni mi całą przestrzeń torebki. Z boku zrobię tylko jedną kieszonkę na zamek, bo z doświadczenia wiem, że więcej nie potrzebuję. Żeby dobrze to wyglądało muszę tylko kupić solidną podszewkę w kolorze jak najbardziej zbliżonym do dotychczasowego.
W ten sposób będę miała taką torebkę jaka mi się podoba, o takiej funkcjonalności i ciężarze jakie mi odpowiadają. Lepsze to niż kupowanie co chwilę nowych rzeczy i generowanie śmieci. Szczególnie, że wszystko ostatnio bardzo drożeje, więc lepiej trochę przyoszczędzić.
A przy okazji warto dopisać, że na Dolnym Śląsku od grudnia mamy wyjątkowo dużo dni w zimowej: śnieżnej i mroźnej szacie. Rzecz nietypowa, nie spotykana każdego roku. Tylko strachem napawa najbliższy rachunek za ogrzewanie gazem :-/