Będą szczepionki?

Główną wiadomością dzisiejeszego dnia wydaje się być oświadczenie amerykańskiej firmy farmaceutycznej o tym, że trzecie próby kliniczne wskazują, że testowana przez nich szczepionka ma 90-procentową skuteczność. To wiadomość, która dziś dźwiga giełdy i poprawia notowania walut. Nigdy nie zrozumiem tych zależności. I dlatego nie nadaję się na inwestora giełdowego…

To dobra wiadomość, chociaż w pierwszym rzucie (ani w drugim) nie dam się zaszczapić. Jakby nie patrzeć, ze wzlędu na sytuację, szczepionki są testowane w uproszczonych trybach. Brakuje też dłuższej perspektywy dla obserwacji skutków ubocznych. A jak pojazuje przykład szczepionki o „blisko” brzmiącej nazwie Pandemrix, takie podejście może mieć opłakane skutki. W przypadku tamtej szczepionki – na świńską grypę – zanim się połapano, okazało się, że powoduje ona u dużej liczby zaszczepionych narkopleksję. Co gorsza, choroba dotknęła głównie dzieci uniemożliwiając im normalne funkcjonowanie do końca życia.

Szwecja, która szczególnie odczuła skutki tych skutków ubocznych, zdecydowała się na wypłatę odszkodowania chorym. My na pewno nie moglibyśmy na to liczyć. Wszystko by się zrzuciło na „dobre chęci” i „wyjątkową sytuację”. Dlatego też znając ryzko, podziękuję za przygotowane w tym trybie szczepionki. Wolę się izolować nawet przez rok czy dwa, niż zmagać się z problemami zdrowotnymi do końca życia. Albo co gorsza, narażać na nie dzieci. I nie, nie jestem antyszczepionkowcem. Obawiam się tylko szczepionek wprowadzanych „na czas”.

A propos dzieci – nie, nie przyzwyczaiły się nadal do zdalnego nauczania. W sumie jedynym pozytywem tej sytuacji jest stan naszego domu: wszysko co się dało zostało odświeżone, odremontowane, odrestaurowane. To efekt przestoju w pracy u mojego Mężczyzny. Trzeba było się czymś zająć. Całe szczęście, że nie rozsiadł się przed tv z piwem oglądając mecze. Przydały się kupowane wiosną narzędzia; frezy do drewna pomogły „odpicować” starą komodę. Co prawda trzeba było wymienić w niej tylną ściankę, bo ledwo się trzymała po inwazji korników sprzed kilkunastu lat (wytępionych, ale zostawiły po sobie ślady), ale ze względu na miejsce nie widać różnic kolorystycznych.

Kolejnym minusem koronawirusa jest drożyzna. Potwornie wszystko podrożało, łącznie z mediami. Niby dostaję zestawienie, z którego wynika nadpłata, ale za kolejne miejsące mam płacić więcej niż dotychczas. To oznacza, że zdrożały jednostki i za dostarczenie takiej samej ilości gazu/prądu/wody trzeba teraz więcej zapłacić. Koszmarnie zmniejsza się stan konta po zapłaceniu wszyskich rachunków… Sama nie wiem co będzie dalej… Zwłaszcza wtedy, gdy w końcu wyjdziemy z zamknięcia i trzeba będzie zrobić odkładane zakupy obuwniczo – odzieżowe…

Skutki zamknięcia w domach

Po 3 tygodniach od poprzedniego wpisu, nadal siedzimy w domu… Dzieciakom znudziły się gry. Męczy je zdalne nauczanie. W ogóle nie potrafią poradzić sobie z nauką w domu, zmotywować się do samodzielnej pracy. Przez większość dnia siedzą z nosami w telefonach albo w komputerach. Od kilku dni słyszę też tekst, którego bym się nie spodziewała usłyszeć: „ja chcę już wrócić do szkoły”… Serio. Nagrałam 😉 Ale nie udostępnię.

Ludziom w czasie kwarantanny odbija. Widać to dobitnie po filmikach, które wrzucają do sieci. To, że robią na nich z siebie idiotów, to ich sprawa (choć dla rodziny też siara). Gorzej, że na wielu filmikach ośmieszają własne dzieci. Gdyby Rzecznik Praw Dziecka działał tak jak Rzecznik Praw Obywatelskich, zapewne zainteresowałby się tematem. Ale jak słucham jego wypowiedzi, to stwierdzam, że zaraz wyskoczy z tematem, ochrony rodziny i tego, że rodzice, a zawłaszcza ojcowie, wiedzą lepiej co robić i mają prawa do decydowania o sposobach wychowywania dzieci.

Może Prezes UODO weźmie się za sprawę. Ostatecznie jest to także udostępnianie wizerunku dzieci bez ich zgody. Czysta patologia.

Zmieniając temat: skutkiem kryzysu są już zwolnienia. Z kim bym nie rozmawiała (poza emerytami), wszyscy obawiają się zwolnień. Może poza przedsiębiorcami – oni obawiają się konieczności zamknięcia firm. Jednocześnie podrożały produkty „newralgiczne”, czyli spożywcze. W sumie powinien podrożeć alkohol, którego spożycie wyraźnie wzrosło. Potaniała za to benzyna, ale co z tego, skoro nie można sobie pojeździć. Oj, to będzie ciężki rok.

Może dla poprawienia sobie humoru pobuszuję w sieci i kupię jakąś fajną sukienkę na lato (albo dwie) i nowe balerinki. Powoli robi się piękna pogoda, choć noce mamy bardzo chłodne, a nawet mroźne. Za chwilę pewnie pozwolą wyjść z domu. Człowiek w końcu wyskoczy z dresu. Oby jak najszybciej, bo to zamknięcie naprawdę doskwiera.

Co jeszcze? Jak zwykle po świętach mamy sezon na: jedz, bo się zmarnuje 😉

Miłego, spokojnego dnia. Oby liczba zakażonych i zmarłych zaczęła w końcu konkretnie maleć.

Babska logika

Wczoraj wracałam za późno z pracy, żeby w podziękowaniu za pamięć, życzenia i prezenty upiec chłopakom jakieś ciacho. Wstąpiłam więc do galerii, w której znajduje się „pyszna” cukiernia. No, ale nie byłabym sobą, gdybym szła wlepiając wzrok w czubki butów. Oczywiście rozglądałam się po wystawach i zauważyłam, że jest mnóstwo promocji. Zatem również sama zrobiłam sobie kilka prezentów, co prawda nie zamierzonych, ale wtedy gdy się czegoś konkretnego nie szuka znajduje się najfajniejsze ciuchy. Poza tym niektóre były tak przecenione, że grzech byłoby nie wziąć… a później trzeba by się spowiadać… nie wiadomo jakby podszedł do tego ksiądz, może by nie wykazał zrozumienia… A święta lada miesiąc… 🙂 Zatem aby uniknąć kłopotów, skorzystałam z promocji. A dzięki m.in. moim zakupom, dziś czytałam, że do budżetu wpłynęło o 40 procent więcej kasy z VATu. Nie ma jak dbać o budżet państwa. Mogę uważać się za patriotkę 🙂 I nie dostaję żadnego 500+, więc nie jest to zasługa rządu.

Ciacho też było pyszne, chociaż załapałam się na nie w ostatniej chwili, takim cieszyło się wczoraj powodzeniem… Kolejki były jak w kwiaciarni 🙂