O „Złotym pociągu” trochę ostatnio przycichło, ale pewnie jak zrobi się cieplej, to temat zostanie odświeżony. Bez względu na to gdzie został schowany i czy zostanie odnaleziony, Wałbrzych na nim zyskał i mam nadzieję, że jeszcze zyska, bo to ciekawe tereny turystyczne, trochę zapomniane i pomijane najpierw przez rozwój przemysłu i zadymienie, a później przez okrojenie komunikacji. Aż dziwne, że w XVIII i XIX wieku gościła tam często „śmietanka towarzyska” właśnie w celach turystycznych i kuracyjnych. Miło by było na jak największej powierzchni kraju zarabiać na turystyce, bo choć gusta turystów są kapryśne i zmienne, jednak jest to zarobek najprzyjemniejszy, nie rujnujący krajobrazu ani przyrody. Dlatego też mam nadzieję, że kiedyś ten pociąg się w końcu odnajdzie 🙂 Swoją drogą zawsze fascynował mnie sposób wydawania publicznych pieniędzy – często na rzeczy zbędne w stylu portal dla bezdomnych, samochody służbowe dla administracji w ilości niedopuszczalnej w cywilizowanych państwach, ciasteczka dla tejże samej administracji, stawianie pomników itd. a pomijanie poszukiwań „skarbów”, które wiadomo, że gdzieś są i które mogłyby nas rozsławić na świecie i zapewnić promocję regionów, co w rzeczywistości przełożyłoby się na zwrot zainwestowanych środków. Tymczasem, jak ostatnio słyszałam, „odkrywcy” będą sami zbierać kasę na badania, a jak już coś znajdą, to i tak państwo się upomni…