Dzieje się

Na Dolnym Śląsku coraz więcej się dzieje, co mnie bardzo cieszy. Uważam na siebie i innych, ale mam już dość tych ograniczeń. Fantastycznie, że kina, teatry i galerie wznowiły działalność. Widziałam, że pojawiły się wystawy młodych twórców z ASP i tych bardziej doświadczonych.

Robi się coraz cieplej, więc wspaniale, że „odblokowano” ogródki przyrestauracyjne. Aż człowiekowi chce się wybrać na Stare Miasto czy pospacerować po bulwarach nadodrzańskich. Miasto wraca do życia.

Odmrożenie gospodarki to też dobra wiadomość przed sezonem urlopowym, który już wkrótce. Co prawda ciężko to odczuć, bo nadal jest zimno, ale już jesteśmy za połową maja… Trzeba zacząć myśleć o wyjeździe i zrobić jakąś rezerwację. Przypuszczam, że w tym roku ponownie wiele osób, które zwykle urlop spędzały za granicą, zostanie w kraju, co spowoduje jeszcze większy tłok nad morzem, w górach i nad jeziorami.

W zeszłym roku udało mi się trafić na w miarę puste miejsca. Oby w tym roku ta „sztuczka” też się udała 😉

A na koniec fotka balonu nad Wrocławiem 🙂 Nie ma jak wznieść się ponad spory, które cały czas toczą Polacy, bo tematów do nich dużo… Ta sztuczka dobrze wychodzi też w górach. Tam można „oczyścić” głowę. Ostatnio odkryłam Góry i Pogórze Kaczawskie: nie tylko Skopiec i Baraniec, ale także Park Krajobrazowy Chełmy, który poza Wąwozem Myśliborskim jest puściutki 🙂

I po pracy

I po pracy… dziś. Jeszcze tylko dwa dni, choć zapewne wzmożonego wysiłku, i… urlop 🙂 Koleżanki z pracy zazdroszczą. Mówią, że już swojego nie pamiętają i im też by się przydał. Cóż, w czerwcu było wielkie „przeciąganie liny”, żeby nie powiedzieć kłótnia, bo wszyscy chcieli urlop jak najdłuższy i koniecznie w lipcu albo sierpniu, a właściwie od połowy lipca do połowy sierpnia. Ja odpuściłam licytowanie się i wypominanie kiedy i ile miałam urlopu, bo wrzesień wydał mi się również atrakcyjny. No i w końcu się doczekałam. W sobotę wyjeżdżamy 🙂